Słowem wstępu, czytam "Żywe srebro" N.Stephensona, której akcja rozgrywa się na przełomie XVII i XVIII wieku. Jednym z bohaterów książki jest Daniel Waterhouse, który jest przyjacielem młodego Isaaca Newtona. Poniżej przedstawię trzy fragmenty z tą dwójką, które zwróciły moją szczególna uwagę.
Fragment pierwszy. Panowie są współlokatorami w kolegium Świętej Trójcy w Cambrigde.
"(...)Daniel dziwnie czuł się z tym, że codziennie rano Isaac pomaga mu sięubrać, a potem poświęca co najmniej kwadrans na utrefienie mu włosów. (...)Isaac odkrył, że jeśli zaczesze je w odpowiedni sposób, to uformuje mu nad czołem naturalną falę, i co rano nie spoczął, póki nie uzyskał tego efektu. Daniel bez protestów poddawał się tym zabiegom.
(...)I tak to szło, aż do pewnych Zielonych Świątek, kiedy Daniel obudził się i stwierdził, że Isaac zniknął. Daniel położył się dobrze po północy, Isaac zaś swoim zwyczajem zasiedział się jeszcze dłużej. Ze świec zostały maleńkie ogarki. Początkowo przypuszczał, że Newton poszedł wylać zawartość nocnika, ale nie mogąc się doczekać jego powrotu, wstał, przejrzał papiery na biurku i znalazł wśród nich kartkę z narysowanym przez Isaaca wyjątkowo udanym portretem śpiącego młodego człowieka o anielskiej urodzie - tak anielskiej, że trudno było w pierwszej chwili stwierdzić, czy to chłopiec, czy dziewczyna. Dopiero przeniósłszy rysunek bliżej okna, do światła, Daniel zauważył pewien szczegół, detal we włosach, nad czołem, który zadziałał jak kryptologiczny klucz i pozwolił mu odszyfrować wiadomość. Nagle rozpoznał na rysunku siebie - nie prawdziwego, ale wyidealizowanego, oczyszczonego, udoskonalonego, niczym w jakimś alchemicznym procesie rafinacji.
(...)W końcu znalazł Isaaca w kaplicy - skulonego, na klęczkach, cierpiącego i modlącego się rozpaczliwie o zbawienie swojej nieśmiertelnej duszy."
Fragment drugi. Trwa zaraza dżumy, zajęcia na uniwersytecie zostają odwołane, Daniel odwiedza Isaaca w jego rodzinnym domu. Zastaje Isaaca w okularach zrobionych z rozklepanych na cienko złotych blaszek. Newton za długo patrzył w słońce, badając naturę światła i uszkodził sobie wzrok. Później panowie przeprowadzają eksperyment ze światłem Wenus.
"Kiedy Isaac ustawił pryzmaty na parapecie i zdmuchnął świeczkę, Danielo oślepł. Przez długą chwilę był zawstydzony jak dziecko; bał się, że mając wzrok mniej wyczulony od Isaaca, nie będzie w stanie obserwować widma światła Wenus na ścianie.
- Cierpliwości - odezwał się Isaac z serdecznością, jakiej Daniel od lat nie słyszał w jego głosie.
Kiedy tak siedzieli w ciemnościach, Danielowi przyszło do głowy, że Isaac mógł mieć wiele powodów, które skłoniły go do założenia złotych okularów. Owszem chroniły jego okaleczone oczy przed światłem. Ale czy przy okazji nie chroniły także jego okaleczonego serca przed widokiem Daniela?"
Fragment trzeci. Panowie mieszkają chwilowo w Londynie. Newton pewnego dnia wymyka się z domu, Daniel go śledzi. Okazuje się, że Isaac zawędrował do niejakiego Monsieur LeFebure - aptekarza. Po jakimś czasie do tego samego domu wszedł Louis Anglesey hrabia Upnor, którego panowie znają ze studiów.
"Przez następne pół godziny [Daniel] kręcił się po Charing Cross, zaglądając przelonie w okna pana LeFebure'a, aż za którymś razem dostrzegł w jednym z nich siwogłowego Isaaca pogrążonego w rozmowie z Louisem Angleseyem, hrabią Upnor, który słuchał go z uwagą i kiwał głową.
Podobnie jak słońce wypaliło swój wizerunek na siatkówkach Isaaca w Woolsthorpe, tak ten obraz na długo pozostawał pod powiekami Daniela, który odwrócił się w końcu plecami do Charing Cross i poszedł sobie. Długo błąkał się ulicami Londynu (...). Dręczyło go trudne do zidentyfikowania uczucie, w którym dopiero po dłuższym czasie rozpoznał pewien rodzaj zawiści. Nie miał pojęcia, co sprowadziło Isaaca do domu/sklepu/laboratorium/salonu pana LeFebure'a. Podejrzewał, że chodzi o alchemię, pederastię lub jakąś ich ognistą mieszankę - albo przynajmniej o flirt z obiema dziedzinami. Co oczywiście było prywatną sprawą Isaaca i nie powinno Daniela nic a nic obchodzić - tym bardziej że podobne rozrywki go nie interesowały. Jego zazdrość była zatem głupia.
Mimo to nie umiał się jej wyzbyć. Isaac najwyraźniej znalazł przyjaciół, którym zwierzał się z sekretów skrywanych przed Danielem."
Można jeszcze dodać, że Newton jak na geniusza przystało jest odrobinę socjalnie niezręczny, a Daniel z wychowania jest purytaninem.
I mam tylko jedno pytanie. Czy to tylko ja po przeczytaniu tych trzech fragmentów zaczęłam wewnętrznie piszczeć na myśl o pairingu Daniel/Isaac? Mam wątpliwości, bo mąż, który przeczytał książkę przede mną, zupełnie nic nie zauważył.